Masakra... Przepraszam, że tak zaczynam tego posta ale jestem zniesmaczona....
A więc, tak. W naszej szkole odbywają się mistrzostwa szkoły w piłce możnej. Ja jestem w podstawowym składzie. Ale niestety gdyby nie moje najlepsze stawy kolanowe na świecie było by jeszcze lepiej. Od około 2 tyg. boli mnie prawe kolano.
Dzisiaj pojechałam do lekarza iii... Musze brać różne dziwne lekarstwa, smarować je sobie... Ale to nie jest najgorsze, bo to wszystko jeszcze przede mną...
Rozmawiałam dzisiaj z moją mamą i stwierdziła, że od przyszłego roku szkolnego nie będę mogła chodzić na SKSy. Nie mogę zagrać decydujących meczów w tych mistrzostwach, a beze mnie drużyna przegra...Na występ (konkurs) mogę jeszcze pojechać odebrać nagrodę z zespołem... Na szczęście...
Dzisiaj od ok. godz. 12:30 zaczęłam przygotowywać informacje na collage na technikę ( czyli jutro ). Zdjęcia wszystkie się nie wydrukowały ( u dziadka mama drukowała bo my nie mamy drukarki ), a jak się jakieś wydrukowały to tylko kilka i zamazane. Skończyłam to robić o ok. godz 17:40, a dnia następnego miałam sprawdzian z polskiego i niemieckiego.
Mama widziała, że jestem zmęczona, wręcz wykończona i powiedziała, że jutro nie idę do szkoły. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że nie będę musiała się kisić się w szkole, ale będę musiała jechać na pobieranie krwi :((
No dobra, to by było chyba na tyle w tym poście. Jak minął mi dzień to postaram się ( nie obiecuję ) napisać w następnym poście.
Pozdrawiam.
Cześć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz